Nawet HEKSY mają swoją historię…
HEKSY – przyciężkawe, dzwoniące ustrojstwa. Poczciwe heksiory. Mało kot je lubi, a bywają czasem bardzo pomocne, gdy akurat inna kość nie chce dać się osadzić w rysie, albo gdy rysa ma równoległe ścianki. Jakiś czas temu heksy zostały wyparte przez FRIENDY czyli kości mechaniczne, zwłaszcza jeśli chodzi o większe rozmiary. Większość wspinaczy jeśli ich używa to na kursie skałkowym, a potem pewnie nawet zapomina jak wyglądają, hehe. HEKSY są niezastąpione zwłaszcza w miękkich wapieniach, gdzie osadzanie friendów jest dość ryzykowane – w momencie lotu, łatwiej je wyrwać z miękkiej skały. Te na stalowych cięgnach są za sztywne, trudniejsze w transporcie w czasie wspinaczki. Sztywne cięgno choć ułatwia osadzanie na wysięgu ręki, to jednak również powoduje, że i łatwiej je wyrwać, zwłaszcza jak się zapomni przedłużyć przelot. Te na dyneemie czy repach łatwiej odgarniać na boki w czasie wspinania. Dyneemę łatwo jest też w razie przetarcia lub po kilku latach po prostu wymienić.
To Angole wymyślili heksy, używając do asekuracji w rysach zwykłych NAKRĘTEK Z PODKŁADÓW KOLEJOWYCH. W czasie składania zeszytu z kursowymi materiałami szkoleniowymi, natknąłem się w sieci na zdjęcia protypów heksów, czyli zwykłych nakrętek. Ujmujący widok.
Kolejne zdjęcia są z http://www.supertopo.com – stary hex (duży rozmiar), hex działający w mimośrodzie (błogosławieństwo), hexy skontrowane na klin i 2 zestawy nowych heksów z rynku: