Skip to content

KAWA, CAFÉ, CAFFÉ, KAFFEE…

23 August 2010

Kawa. Wiadomo o co chodzi.

Z cafetiery Bialetti, aluminiowej (graniastej) lub stalowej, w kafetierze “przeciskanej”, zalewana wrzątkiem (tzw. plujka), zagotowana rozpuszczalna (zdarza się), w Gelaterii u “Żbika” w Arco, czy gdzieś na rynku koło Kościoła (też Arco), w tyrolsko-włoskich rifugiach i w każdym, najbardziej obskurnym barze w Hiszpanii. Wrząca rozpuszczalna  wcześnie rano w namiocie (jak zimno, to przed oddaniem szczocha), przed podejściem pod ścianę, masakra jak zabraknie cukru.  W ścianie: po jednej torebce Kopiko na głowę, żeby nie stracić kontaktu z kofeiną.

Z termosu w skałach, dobra przed prowadzeniem, gdy senność łapie, bo ciepło i leniwie.

Przed wspinaniem, po wspinaniu. Wcześnie rano, po południu.

Zaskakująco dobra w nowym barze w Podlesicach (ostatnio pani mieliła na miejscu przed parzeniem!). Choć w “Michałowej” i w “Gościńcu Jurajskim” już tylko znośna. W “Pod rozgiętym ringiem” może być, choć tam kolor ścian zniechęca. Zdarza się ‘kawa’ w “McUsiu”…

ESPRESSO DOBLE, CAFFÉ LATTE, CAFÉ AU LAIT, MILCH KAFFEE, CAFÉ CON LECHE albo CAFÉ SÓLO pierwsza i ostatnia trzepią najmocniej, czarne jak smoła, zawiesiste i gorące. Hiszpańską CAFÉ SÓLO podają w małej szklance, można sprawdzić moc patrząc pod słońce. Pycha.

We Włoszech: “espresso”, a w Polsce: “ekspresso” i zamiast zimnej wody, wrzątek w osobnej filiżance (ale to nie w skałach – u “Bliklego” na ul. Miodowej w Wawie – autentyk! 😉

This slideshow requires JavaScript.

No comments yet

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

%d bloggers like this: